Data publikacji: 2019-09-18
Oryginalny tytuł wiadomości prasowej: Rozmowa z Piotrem Lekszyckim
Kategoria: Książka, LIFESTYLE
Rozmowa z Piotrem Lekszyckim, autorem wywiadu rzeki ze Stefanem Niesiołowskim.

Jego wyrazistość to jego siła, choć z drugiej strony – przy takim intelekcie – gdyby częściej trzymał
 język za zębami, dziś może mówilibyśmy o byłym premierze czy prezydencie – mówi Piotr Lekszycki
 o Stefanie Niesiołowskim, bohaterze książki – wywiadu rzeki, jego autorstwa, która ukaże się 18
 września nakładem Wydawnictwa Harde. W wywiadzie nie brakuje odniesień do tzw. seksafery,
 mogącej rzucić cień na działalność tego bezkompromisowego, wyrazistego polityka: w opozycji
 antykomunistycznej i na polskiej scenie politycznej od lat. 80. Jest on jednak przede wszystkim
 barwną opowieścią o historii Polski ostatnich kilkudziesięciu lat i jej aktorach.
Piotr Lekszycki jest wydawcą, redaktorem i dziennikarzem portalu Super Express, jak też autorem i
 wykonawcą satyrycznych piosenek „Jesteś zdradziecką mordą” i „Oda do Waszczykowskiego”.
Premiera Pana książki – wywiadu rzeki ze Stefanem Niesiołowskim – zbiega się niemal z
 zapowiedzią polityka niekandydowania w wyborach parlamentarnych. Przypadek?
 Zdecydowanie. Pracę nad książką rozpoczęliśmy w grudniu 2018 roku, gdy jeszcze ani ja, ani
 pewnie Stefan Niesiołowski nie myśleliśmy specjalnie o wyborach. W międzyczasie wybuchła tzw.
 seksafera, która mocno i gwałtownie zahamowała całe przedsięwzięcie.
Czy tzw. seksafera może wpłynąć na to, jak Niesiołowski zostanie zapamiętany?
 Na pewno, nie ma cudów, wielu ludzi niestety zaczęło patrzeć na Stefana Niesiołowskiego przez
 pryzmat całej tej tzw. seksafery, o której zresztą w książce w ciekawy, rzucający na sprawę zupełnie
 inne światło, sposób opowiada adwokat Niesiołowskiego – Ryszard Kalisz. Szkoda, że to się tak
 potoczyło, bo Stefan Niesiołowski to przede wszystkim bohater walki o wolną Polskę i jeden z
 budowniczych – w pozytywnym tego słowa znaczeniu – III Rzeczpospolitej, a nie żaden „jurny
 Stefan” czy człowiek, który gdzieś tam komuś rzekomo zepsuł łóżko.
Co skłoniło Pana do przeprowadzenia rozmowy ze Stefanem Niesiołowskim i ujęcia jej w formę
 książki?
 Nie ma drugiej takiej osoby w polskiej polityce. Tak inteligentnej, wyrazistej i na dodatek z piękną
 kartą opozycyjną. Tylko tyle i zarazem aż tyle.
Musiał Pan zabiegać o możliwość przeprowadzenia rozmowy czy też Stefan Niesiołowski chętnie
 przystał na Pana propozycję?
 Od początku był chętny do współpracy, za co jestem mu bardzo wdzięczy. To była krótka piłka. Po
 moim telefonie chyba już w następnym tygodniu rozpoczęliśmy rozmowy.
Stefan Niesiołowski jest żywiołowym rozmówcą. Obyło się bez konfliktów? Spotykali się przecież
 Panowie, jak sądzę, wielokrotnie. Nie unikał Pan trudnych pytań.
 Formuła wywiadu nie była napastliwa, nie była to jednak rozmowa na kolanach. Chodziło o to,
 żeby Czytelnik, jak najwięcej dowiedział się o bohaterze książki. Trudne pytania pojawić się
 musiały, właśnie po to, by wyciągnąć jak najwięcej informacji. A co do konfliktów, to nie było na
 nie miejsce, bo to nie był spór na opinie. Nie liczy się tu moja opinia, tylko opinia Stefana
 Niesiołowskiego.
Zakładam po prostu, że nie chodziło Panu o „brązowienie” rozmówcy, ale pokazanie jego – jak się
 to mówi – prawdziwego oblicza. Zaskoczył czymś Pana?
 Całe jego życie jest zaskakujące. Jego antykomunizm w czasach głębokiego PRL, stawianie się
 Adamowi Michnikowi i Jackowi Kuroniowi w latach 90., gdy byli u szczytu popularności, czy
 antypisowskość, w czasach, gdy w cenie jest raczej podlizywanie się władzy. Z takich bardziej
 przyziemnych spraw zaskoczeniem może być poruszanie się Stefana Niesiołowskiego w… sklepach.
 Jego szczerość momentami jest rozbrajająca.
Rozpoczyna Pan wywiad od rodzinnej historii. Na ile losy przodków ukształtowały Stefana
 Niesiołowskiego?
 Na pewno bardzo mocno. Przede wszystkim miały niebagatelny wpływ na życie religijne i
 patriotyczne. Rodzina zaszczepiła w nim także twardy, bezkompromisowy antykomunizm.
 Bohater książki opowiada o swoich pasjach, nie tylko przyrodniczych, ale także historycznych…
Jego dom jest pełen książek?
 Oj tak. Sam żartuje, że nie ma już gdzie ich trzymać. Z tego powodu na pewno zadowolona nie jest
 małżonka Stefana Niesiołowskiego, bo jego zamiłowanie do książek przekłada się na konkretne
 powierzchnie (śmiech).
Pięknie Stefan Niesiołowski mówi i o siostrze Ewie, i o bracie Marku: „To tacy ludzie, jak mój brat
 – cisi, skromni, odważni i pracowici – wywalczyli demokratyczną Polskę”.
 Marek Niesiołowski także był bohaterem opozycji zarówno przedsierpniowej, jak i późniejszej.
 Przez działalność w Ruchu – podobnie jak brat – siedział w więzieniu, a przez zaangażowanie w
 „Solidarność” był internowany. Siostra dzielnie wspierała obu braci. Warto podkreślić, że całą
 trójkę łączyła nie tylko – wbrew pozorom chyba wcale nie tak często spotykana między
 rodzeństwem – silna miłość, lecz także wspólnota poglądów. Stefan Niesiołowski podkreśla, że nikt
 u nich w bliskiej rodzinie nigdy nie popierał zarówno „komuny”, jak i PiS.
Bardzo trzeźwo bohater książki ocenia niektóre swoje ówczesne decyzje, jak np. plan wysadzenia
 pomnika i muzeum Lenina w Poroninie …
 Jak wiadomo, młodość rządzi się swoimi prawami. Inaczej patrzy się na świat w wieku 20 lat,
 inaczej po trzydziestce, inaczej po pięćdziesiątce, a inaczej po skończeniu 75 lat.
W wywiadzie pojawiają się ważni dla naszej historii ludzie, jak Lech Wałęsa, Tadeusz Mazowiecki,
 Geremek, Leszek Balcerowicz, bracia Kaczyński, inni. Czy dzięki rozmowie spojrzał Pan na którąś z
 tych postaci inaczej?
 Najbardziej zaskakująca była chyba opowieść o Bronisławie Geremku, który wielu ludziom
 kojarzył się z wyniosłością, czy nawet sztywniactwem. Opowieści o późniejszym szefie MSZ,
 wspólnym piciu koniaku, są swego rodzaju perełką. Szokująca dla wielu Czytelników może być z
 kolei przyjaźń Niesiołowskiego z Jarosławem Kaczyńskim. Ich wspólne żarty nie zawsze były na
 poziomie. Jeden z nich nawet jest w książce. Panowie naprawdę swobodnie czuli się w swoim
 towarzystwie. W 2019 roku brzmi to jak science fiction…
Stefan Niesiołowski pewnie wzburzy wielu Czytelników swoimi opiniami. A innych zachwyci. Nie
 owija w bawełnę.
 Tak jego urok. Stefan Niesiołowski to na pewno nie jest politykiem i człowiekiem bezbarwnym. On
 nie ma podobać się wszystkim, jak schabowy z ziemniakami. Jego wyrazistość to jego siła, choć z drugiej strony – przy takim intelekcie – gdyby częściej trzymał język za zębami, dziś może mówilibyśmy o byłym premierze czy prezydencie.
Czy Stefan Niesiołowski jest wciąż politykiem, który coś znaczy?
 Dla wielu młodych wilków może być pewnym wzorem, idolem, punktem odniesienia. Będąc poza
 Platformą Obywatelską jednak, wielkiego wpływu na polską politykę raczej nie ma.
Będzie Stefana Niesiołowskiego brakowało w polskiej polityce?
 Zależy komu (śmiech). PiS-wi pewnie nie będzie.
Czy jest osoba w naszym życiu publicznym, z którą chciałby Pan przeprowadzić kolejny wywiad? A
 może pracuje Pan nad kolejną książką?
 Jeszcze nie pracuję, bo nawał obowiązków domowych i zawodowych mi na to nie pozwala, ale
 mam nadzieję, że wkrótce zacznę. Osób pokroju Stefana Niesiołowskiego w polskiej polityce wielu
 nie ma, ale z drugiej strony, kto powiedział, że trzeba rozmawiać wyłącznie z politykami.
 Chciałbym też za jakiś czas sprawdzić się jako autor powieści… Wierszy pisać nie będę, ale tekstów
 piosenek nie wykluczam.
 Dziękuję za rozmowę
 Magda Kaczyńska
źródło: Biuro Prasowe
Załączniki:
Hashtagi: #Książka #LIFESTYLE
 
  
  
  
  
  
  
  
  
  
  
 